poniedziałek, 29 grudnia 2008

"Opowieść wigilijna" Charles Dickens













Ze wstępu:
W tej wigilijnej opowieści o duchach pozwoliłem sobie wprowadzić ducha pewnej idei. Mam nadzieję, że nie skłoni to czytelników do pomyślenia źle o sobie, o swoich bliźnich, o owej szczególnej porze roku lub o mnie samym. Oby ten duch nawiedził wasze domy i pozostał w nich przez cały rok! Niech nikt nie stara się go pozbyć!
Przekład Andrzej Polkowski
Ilustracje Aleksandra Kucharska-Cybuch

Wydawnictwo Media Rodzina

piątek, 12 grudnia 2008

"Bez mojej zgody" Jodi Picoult


- Kate - szepczę. - Jestem przy tobie. (...) Jesteś bardzo dzielna. - Uśmiecham się do niej. - Kiedy będę duża, chcę być taka jak ty.
Wtedy dzieje się dziwna rzecz. Kate potrząsa główką, bardzo mocno. Odzywa się; jej głosik jest jak piórko drżące na wietrze, ulotny jak nić babiego lata.
- Nie, mamusiu - mówi - bo byłabyś chora.

Możecie mi wierzyć: miłość jest równie piękna i trwała jak tęcza. Zachwyca od pierwszego wejrzenia, ale wystarczy mrugnąć i już po niej.

Kimkolwiek się jest, zawsze gdzieś w głębi duszy tli się pragnienie, żeby być kimś innym. A kiedy, choćby na ułamek sekundy, to pragnienie się spełnia, dzieje się cud.

Bycie rodzicem to coś podobnego do tropienia śladów; rodzic nieustannie śledzi swoje dziecko i może mieć tylko nadzieję, że nie zniknie mu ono z oczu na dobre, ze zawsze będzie mógł przewidzieć jego następny ruch.

Każdy samotnik, choćby się zaklinał, ze tak nie jest, pozostaje samotny nie dlatego, ze lubi, ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi.

Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko pomimo to, że tacy nie są.

Przekład Michał Juszkiewicz
Wydawnictwo Pruszyński i S-ka

sobota, 22 listopada 2008

"Gringo wśród dzikich plemion" Wojciech Cejrowski


Pracochłonne docieranie dokądś, to tylko kwestia techniczna. Wyprawa, to zaledwie wyczyn mięśni i trochę hartu ducha. Prawdziwie ciekawe i wartościowe jest dopiero to, co następuje później - a więc życie codzienne pośród ludu o innej kulturze. I codzienne spostrzeganie, że człowiek pierwotny często nazywany Dzikim, różni się od nas jedynie ilością noszonej odzieży.

Pamięć ludzka jest jak detergent - wypiera ze wspomnień (...) prozaiczne prawdy, a pozostawia tam jedynie zgrabną osnowę wydarzeń. Z grubej, zgrzebnej tkaniny - z której można by szyć wory pokutne - pozostaje zaledwie muślinowy woal, zwiewny i romantyczny tiul. Wybielona firanka w miejscu, gdzie oryginalnie wisiała żelazna kurtyna.
Rzeczy takie jak świergot cykad, śpiew ptaków, gonitwy małp, zapachy leśnych ziół, kolory motyli o skrzydłach wielkich jak patelnie - to wszystko i jeszcze dużo więcej dodaje się do tej muślinowej osnowy dopiero po powrocie. Opowieść tka się kawałek po kawałku z różnych oderwanych nitek. Zbieraliśmy je starannie przez całą drogę i upychaliśmy po kieszeniach pamięci właśnie w tym celu - żeby ubarwić półprzezroczysty tiul, żeby je potem wpleść w tych miejscach, w których nam zabraknie tła - i wtedy Opowieść zaczyna wyglądać romantycznie. Prezentuje się jak arras.
Gdybyśmy pamiętali wszystko tak, jak się zdarzyło naprawdę, wówczas uczciwą relację z niniejszej wyprawy trzeba by zawrzeć w jednym bardzo topornym zdaniu: Szliśmy cztery dni i cały czas swędziało.
Romantyzmu w nim tyle, co poezji w ziemniaku...

Człowiek przez całe życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi.
Słuchajcie ciszy...
Usłyszycie Mądrość.
Odnajdziecie Spokój.
Właściwy dystans do spraw, ludzi, przedmiotów.
Znajdziecie czas,
którego Wam brakowało.
Słuchajcie ciszy.
I mówcie ciszej.
Ciii...
Sza!

niedziela, 9 listopada 2008

"Ziemski dom. Trylogia o Chinach" Pearl S. Buck


Wang Lang przyglądał się córce przewracającej się w błoto, to znów wstającej nieporadnie i ponownie padającej w maź, (…) – i stojąc tak, poczuł na twarzy łagodny wieczorny powiew, a w jego sercu wezbrała wielka tęsknota za dalekimi polami.

- Takiego dnia, jak ten – zwrócił się głośno do ojca – pola trzeba obrócić w pszenicę.

- Ano tak… - odrzekł spokojnie stary.

– Wiem, co ci chodzi po głowie. Dwa razy i znów dwa razy w dawnych czasach czyniłem to, na co nam przyszło w tym roku, i zostawiłem pola, a nie było w nich ziarna na nowe zbiory.

- Aleście zawsze wracali, mój ojcze.

- Do ziemi, mój synu – powiedział zwyczajnie stary.

sobota, 1 listopada 2008

"Coś niebieskiego" Emily Giffin


Nic nie jest w stanie utwierdzić cię w przekonaniu, że postępujesz właściwie, równie skutecznie ja własna matka, która mówi, że podejmujesz złą decyzję.

Miłość i przyjaźń. To one czynią z nas ludzi, którymi jesteśmy. A jeśli pozwolimy, potrafią nas również zmienić.

niedziela, 26 października 2008

"Coś pożyczonego" Emily Giffin


- Tak - mówię w końcu, nieco skruszona. - Tęsknię za nią. Nic na to nie poradzę.
Kiwa głową, jak gdyby rozumiał. Zastanawiam się, dlaczego mnie jej brakuje, a Deksowi nie. Może dlatego że ja znałam ją znacznie dłużej. A może chodzi o samą naturę przyjaźni i intymnego związku. Tworząc z kimś związek, masz świadomość, że to może się skończyć. Możecie się od siebie oddalić, spotkać kogoś innego albo po prostu się odkochać. Jednak przyjaźń nie jest grą o wszystko albo nic i dlatego zakładasz, że będzie trwała wiecznie, zwłaszcza jeśli to stara przyjaźń. Traktujesz jej trwałość jako coś oczywistego i może właśnie to stanowi o jej wartości.

środa, 15 października 2008

"W imię miłości" Jodi Picoult


Jakimi słowami wyjaśnić, że życie, które się wiodło wczoraj, ma się już nijak do dzisiejszego życia? Jak opisać okropieństwo, które w ogóle nie ma prawa zaistnieć? W swojej pracy zasłaniałam się zawsze żargonem prawniczym - penetracja, molestowanie, uwarunkowania wiktymologiczne - ale żadne z tych słów nie jest tak autentyczne, tak raniące do żywego jak zdanie: Ktoś zgwałcił mojego syna.

Nie osadzaj mnie, chciałabym powiedzieć. Nie osądzaj, póki nie spojrzysz na świat z mojej obecnej perspektywy. Jesteśmy w takim stopniu silni i nieugięci, w jakim pozwalają nam na to nasze najdrobniejsze słabości, a one potrafią być doprawdy niewyobrażalnie małe - jak długość rzęsy śpiącego dziecka czy obwód niemowlęcej rączki. Życie ludzkie może w mgnieniu oka ulec zmianie; również w mgnieniu oka, jak się okazuje, mogą lec w gruzach najbardziej niezłomne zasady.

wtorek, 14 października 2008

"Katedra w Barcelonie" Ildefonso Falcones


Kołyszący się tłum spychał konsula, otoczonego przez rajców i cechmistrza bastaixos, to na jedną, to znów na drugą stronę placu. Hałas ogłuszył go i przeniknął do głębi. Miał przed sobą coraz to nowe twarze. Kolana się pod nim ugięły. Spojrzał w górę, ale zobaczył tylko gąszcz wycelowanych w niebo kusz, mieczy i sztyletów, unoszących się i opadających w rytm okrzyków host... Zrobiło mu się słabo. Nagle gdy osuwał się już na rajców, zamajaczyła mu przed oczyma mała kamienna figurka falująca w morzu kusz (...) jego Madonna znów się do niego uśmiechała. Arnau przymknął oczy i pozwolił się nieść rajcom.

"Złodziejka książek" Markus Zusac

Ludzie twierdzą, że nazistowskie Niemcy były produktem antysemityzmu, nadgorliwego przywódcy, zakompleksionych bigotów, ale do niczego by to nie doprowadziło, gdyby Niemców nie łączyła jedna, wszechogarniająca namiętność palenie. Niemcy uwielbiali palić rzeczy. Sklepy, synagogi, Reichstagi, domy, dokumenty, zwłoki, no i oczywiście książki.


Zmuszony jestem pracować bez końca, bo choć nie dotyczy to wszystkich ludzi, dotyczy absolutnej większości - śmierć nie czeka na nikogo, a jeśli czeka, to niezbyt długo
.

Trzeba przyznać, że podczas wszystkich lat rządów Fuehrera nikt nie służył mu bardziej lojalnie niż ja. Ludzie nie mają tyle serca. Działają linearnie, ja zaś krążę po okręgu, wykorzystując swą nieskończoną zdolność pojawiania się we właściwym miejscu o właściwej porze. W rezultacie widzę, co w ludziach jest najlepszego i najgorszego. Widzę ich brzydotę i piękno i zastanawiam się, jak to możliwe, że te dwie rzeczy tak mocno ze sobą współistnieją. Ludzie mają jednak coś, czego im szczerze zazdroszczę. Maja dość rozumu, by umierać.

piątek, 10 października 2008

"Sztuka bycia Elą" Johanna Nilson














Jest noc, ja nie śpię. Myślę o ciele. O ciele mężczyzny. Przy moim. Nie wolno mi tak myśleć. Nie wolno tęsknić. Tęsknota jest okrutna. Tęsknota jest reklamą, która nie dotrzymuje obietnic. Związek oznacza wysiłek. Trzeba iść na kompromis. Chcę żyć. Dzika, wolna, szalona. Bez obietnic, które okażą się nic niewarte. Które mnie usidlą. Dadzą fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

wtorek, 5 sierpnia 2008

"Prawiek i inne czasy" Olga Tokarczuk














Gdy zamknęli sklepienia piwnic, zaczęli mówić w tym miejscu "dom", lecz dopiero gdy zbudowali dach i uwiecznili go wiechą, stał się domem na dobre. Dom zaczyna być wtedy. gdy jego ściany zamkną w sobie kawał przestrzeni. To ta zamknięta przestrzeń jest duszą domu.

Przynosili jej kompoty i zdobyte za ogromne pieniądze pomarańcze. Powoli godzili się z myślą, że Misia umrze. Pójdzie gdzie indziej. Ale najbardziej bali się tego, że w ferworze umierania, tego oddzielania się duszy od ciała czy zanikania biologicznej struktury mózgu, na zawsze przepadnie Misia Boska, przepadną wszystkie jej przepisy kulinarne, znikną na zawsze sałatki z wątróbką i rzodkwi, jej kakaowe ciasta z polewą, pierniki i, w końcu, jej myśli, słowa, zdarzenia, w których brała udział, zwyczajne jak jej życie, a jednak - każdy z nich był tego pewien - podszyte ciemnością i smutkiem: że świat nie jest człowiekowi przyjazny, i jedyne, co da się zrobić, to znaleźć dla siebie i bliskich muszlę, i tam trwać aż do uwolnienia. Gdy patrzyli na Misię siedzącą na łóżku, z nogami przykrytymi kocem i nieobecną twarzą, zastanawiali się, jak wyglądają jej myśli. Czy są porwane, poszarpane, tak jak jej słowa, czy może ukryte w głębi umysłu zachowały całą swoją świeżość i siłę albo zmieniły się w czyste obrazy, pełne kolorów i głębi. Liczyli się także z tym, że Misia przestała myśleć. To by znaczyło, że muszla była nieszczelna, a Misię dopadł chaos i zniszczenie jeszcze za życia.
Misia zaś, zanim po miesiącu umarła, cały czas widziała lewą stronę świata. Czekał tam na nią anioł stróż, który zawsze zjawiał się w naprawdę ważnych momentach.

sobota, 5 lipca 2008

"Nie wszystko na sprzedaż" Beata Tyszkiewicz














Nie miałam planów na przyszłość. To tak jakbym wierzyła, że moje życie się ułoży. Wydaje mi się, że jeśli człowiek się pakuje i odchodzi (...) to zyskuje jednak swobodę, wolność i prawo decydowania o sobie. Jak się wierzy w siebie, to z reguły jakoś się wszystko układa.

Jeśli mówimy o życiu, to miłość jest niewygodna. Jeśli mówimy o miłości, to życie jest niewygodne. Trzeba mistrza, żeby te dwie wzajemnie się wykluczające sprawy pogodzić.

Nie bardzo wierzę w trwałą przyjaźń między kobietami. Wierzę w zauroczenie, w sympatię, potrzebę spotykania się, rozmów, ale to mężczyźni zawsze wydawali mi się bardziej konsekwentni i uporządkowani intelektualnie (...) Jeśli mężczyzna pyta o radę, to zawsze z tej rady skorzysta, gdy udzielam rady kobiecie, to i tak zwykle postąpi po swojemu.

Mam zwyczaj czytania wielu książek jednocześnie i staram się uczyć dzieci tego samego, bo uważam, że potrzebne jest odejście od jednej książki do innej, co umożliwia spojrzenie na tę drugą z odpowiednim dystansem.

"Imię twoje", "Powrót do Lwowa", "Dwie miłości" Maria Nurowska















- Widzisz - Elizabeth niosła wskazujący palec do góry - jednak coś się zmienia na lepsze.
Andrew jakoś tak dziwnie na nią popatrzył.
- W takim mieście jak Lwów za pieniądze możesz mieć wszystko, ale spróbuj coś kupić na prowincji. Zastaniesz puste półki jak za czasów komunizmu, ocet, zapałki i tania, niejadalna kiełbasa.
- To też się zmieni.
- Najpierw musi się coś zmienić w ludziach, a to długi proces.
Dolał jej wina, Elizabeth stuknęła się z nim kieliszkiem.
- Wypijmy za Ukrainę twoich marzeń.
- Są inne, ważniejsze toasty - powiedział.
- Nie ma - odrzekła z przekonaniem - nie może być nic ważniejszego niż własna ojczyzna. Bez niej jesteśmy nikim.

niedziela, 22 czerwca 2008

"Księżyc nad Zakopanem" Maria Nurowska












Celem tego bloga jest notowanie ciekawych myśli, cytatów z książek, które udało mi się przeczytać. Jednak do tej książki konieczny jest dłuższy komentarz.
Tegoroczny majowy weekend spędzaliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej. Podhale było w tym czasie najbardziej zatłoczonym rejonem Polski:) Udało się nam w końcu dotrzeć do Zakopanego. 1,5 godziny PKS-em... Żeby odetchnąć od zatłoczonych Krupówek weszliśmy do księgarni. Kupiłam tę książkę tylko z powodu tytułu;) Nigdy nie czytałam żadnej książki Marii Nurowskiej.

Biografia ta jest ogólnie mówiąc "taka sobie", ale kilka myśli udało mi się wynotować.

-A co pan myśli o Wałęsie? - spytałam.
- Dla mnie Wałęsa to taki szybkobiegacz, co wniósł święty ogień na stadion. Ale jego rola się skończyła. Jak będzie tak z tą pochodnią dalej latał, to nas wszystkich podpali.

- Ja tak czasem sobie myślę - powiedział kiedyś - że ten nasz świat to taki wielki zegar. A jak się zepsuje? Kto go naprawi?
- Ktoś, kto ten zegar stworzył - odpowiadam.
- A jak się zagapi?


I jeszcze ciekawa historia Krupówek, której wcześniej nie znałam:
W XIX wieku Krupówki nazywano Drogą Grzeszników, bo ponoć górale, którzy biesiadowali w karczmie, szli potem Krupówkami do starego kościółka, gdzie ksiądz Józef Stolarczyk wysłuchiwał ich grzechów w konfesjonale, a potem na plebanii wymierzał pokutę kijem na goły tyłek.

środa, 4 czerwca 2008

"Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesław Myśliwski












..jak panu się udało ocalić w sobie to przekonanie, że są takie wieczne miejsca? Tego nie mogę zrozumieć. Czyżby pan nie wiedział, że miejsca lubią nas zwodzić? Wszystko nas zwodzi, to prawda. Lecz miejsca najbardziej.

Bo tu zawsze się dzielili na z tej i z tamtej strony rzeki. Kiedy ludzi może coś podzielić, zawsze się podzielą. I nie tylko według rzeki.

Wolność, już w samym sobie, można powiedzieć, kryje się jej zaprzeczenie. Podobnie jak w najpiękniejszym złudzeniu tli się rozpacz. Bo jeśli rozumieć to jako wolność od wszystkich przymusów, to również od siebie. Przecież człowiek sam dla siebie jest najbardziej dokuczliwym przymusem (...) Powiem panu jedno, człowiek wolny jest nieprzewidywalny. Nie tylko dla innych. Przede wszystkim dla siebie.

...wcale nie od wieku zależy, czy się dzieckiem jest...

...jeśli wokół jest porządek, to i w sobie łatwiej o porządek...


Od liczenia, co prawda, nie przybywa, ale podnosi na duchu, że przynajmniej nie ubyło.

Książki (...) to jedyny ratunek, żeby człowiek nie zapomniał, że jest człowiekiem. (...) Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi.

Pragnienia są silniejsze od podejrzeń.

Zdrowy rozum przegrywa z życiem. (...) Na zdrowy rozum każdej miłości trzeba by się strzec, bo nie wiadomo, gdzie człowieka zaprowadzi. Na zdrowy rozum siebie samego trzeba by się strzec. Nie człowiek ustanawia sobie zdrowy rozum. A w ogóle co to jest zdrowy rozum, niech pan mi powie? To ja panu powiem, o zdrowym rozumie nie dałoby się przeżyć życia. Zdrowy rozum owszem... Ale to się tylko tak mówi, gdy nie wiadomo, co powiedzieć.

To my oszukujemy wciąż historię, w zależności czego od niej chcemy.

Nie ma gorszej rzeczy, niż w długi się zaplątać. Życie i tak jest długiem, choćbyś nikomu nie był nic winien, od nikogo nic nie pożyczał.

niedziela, 11 maja 2008

"Droga" Cormac McCarthy














"Pamiętaj, że to, co wpuszczasz do głowy, pozostaje w niej na zawsze, powiedział. Warto, byś się nad tym zastanowił.
Ale czasem przecież coś zapominamy, prawda?
Tak. Zapominamy to, co chcemy pamiętać, a pamiętamy to, o czym chcielibyśmy zapomnieć".

"Kim jest ten człowiek?, spytał chłopiec.
Nie wiem. Kim jest ktokolwiek?"

"Czy jak ktoś przez cały czas jest czujny, to oznacza, że ciągle się boi?
No wiesz, wydaje mi się, że trzeba chociaż trochę się bać, żeby być czujnym. Żeby być ostrożnym. Uważnym.
Ale przez resztę czasu się nie boi?
Przez resztę?
No tak.
Nie wiem. Może zawsze trzeba być czujnym? Skoro kłopoty pojawiają się wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy, to może należy się ich spodziewać cały czas.
I ty się zawsze spodziewasz, tatusiu?
Tak. Ale może się zdarzyć, ze zapomnę o czujności".

wtorek, 29 kwietnia 2008

"Cień wiatru" Carlos Ruis Zafon














"Sekret wart jest tyle, ile warci są ludzie, przed którymi powinniśmy go strzec".

"Nie ma martwych języków, są tylko uśpione umysły".

"Jedna z pułapek dzieciństwa polega na tym, że nie trzeba rozumieć, by czuć. Kiedy rozum zdolny jest pojąć, co się wydarzyło, rany w sercu są już zbyt głębokie".

"Prawdziwa nienawiść to dar, którego człowiek uczy się latami".

"Ludzie lubią komplikować sobie życie, jakby już samo w sobie nie było wystarczająco skomplikowane".

..."bo w tym życiu jedynie uprzedzenia roszczą sobie prawo do wydawania patentu na prawdę".

"- Człowiek, jak każda małpa, jest zwierzęciem społecznym, a społeczeństwo rządzi się kumoterstwem, nepotyzmem, lewizną i plotkarstwem, uznając je za podstawowe normy postępowania etycznego - dowodził. - To czysta biologia.
- Coś się już chyba zmieniło.
- Ależ z pana naiwniak, Danielu".

..."kobieta pragnie czegoś wręcz przeciwnego, niż myśli lub mówi, co jak dobrze się temu przyjrzeć, nie jest wcale czymś przerażającym, jeśli zważyć, że mężczyzna, jak wywodzą nasi rodzimi uczeni w piśmie, ulega z kolei dyktatowi swego narządu płciowego lub trawiennego (...); mężczyzna rozgrzewa się jak żarówka: trzask prask i już jest rozżarzony do czerwoności, i kolejne trzask prask lub pstryk, jak kto woli, i w sekundę jet sopel lodu. Płeć niewieścia zaś, i to jest naukowo dowiedzione, rozgrzewa się jak ruszt, rozumiemy się? Powolutku, pomalutku, na wolnym ogniu, jak dobra escudella. Ale gdy się już rozgrzeje, nie ma siły, która by to zatrzymała. Jak wielkie piece w Vizcayi"...

..."poezja kłamie, choć ładnie to czyni"...

"Słowa, którymi z małostkowości czy z ignorancji zatruwa się serce własnego dziecka, zostają na zawsze w pamięci i prędzej czy później spopielają mu duszę"...

..."w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze".

"Zaloty są jak tango: czysty absurd i same esy-floresy"...

"Miłość jest jak wędlina: jest salami i jest mortadela"...

"Niewiele rzeczy tak bardzo oszukuje jak wspomnienia".

"Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię: to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć".
Książki są lustrem, widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie