wtorek, 14 października 2008

"Katedra w Barcelonie" Ildefonso Falcones


Kołyszący się tłum spychał konsula, otoczonego przez rajców i cechmistrza bastaixos, to na jedną, to znów na drugą stronę placu. Hałas ogłuszył go i przeniknął do głębi. Miał przed sobą coraz to nowe twarze. Kolana się pod nim ugięły. Spojrzał w górę, ale zobaczył tylko gąszcz wycelowanych w niebo kusz, mieczy i sztyletów, unoszących się i opadających w rytm okrzyków host... Zrobiło mu się słabo. Nagle gdy osuwał się już na rajców, zamajaczyła mu przed oczyma mała kamienna figurka falująca w morzu kusz (...) jego Madonna znów się do niego uśmiechała. Arnau przymknął oczy i pozwolił się nieść rajcom.

Brak komentarzy: