sobota, 22 listopada 2008

"Gringo wśród dzikich plemion" Wojciech Cejrowski


Pracochłonne docieranie dokądś, to tylko kwestia techniczna. Wyprawa, to zaledwie wyczyn mięśni i trochę hartu ducha. Prawdziwie ciekawe i wartościowe jest dopiero to, co następuje później - a więc życie codzienne pośród ludu o innej kulturze. I codzienne spostrzeganie, że człowiek pierwotny często nazywany Dzikim, różni się od nas jedynie ilością noszonej odzieży.

Pamięć ludzka jest jak detergent - wypiera ze wspomnień (...) prozaiczne prawdy, a pozostawia tam jedynie zgrabną osnowę wydarzeń. Z grubej, zgrzebnej tkaniny - z której można by szyć wory pokutne - pozostaje zaledwie muślinowy woal, zwiewny i romantyczny tiul. Wybielona firanka w miejscu, gdzie oryginalnie wisiała żelazna kurtyna.
Rzeczy takie jak świergot cykad, śpiew ptaków, gonitwy małp, zapachy leśnych ziół, kolory motyli o skrzydłach wielkich jak patelnie - to wszystko i jeszcze dużo więcej dodaje się do tej muślinowej osnowy dopiero po powrocie. Opowieść tka się kawałek po kawałku z różnych oderwanych nitek. Zbieraliśmy je starannie przez całą drogę i upychaliśmy po kieszeniach pamięci właśnie w tym celu - żeby ubarwić półprzezroczysty tiul, żeby je potem wpleść w tych miejscach, w których nam zabraknie tła - i wtedy Opowieść zaczyna wyglądać romantycznie. Prezentuje się jak arras.
Gdybyśmy pamiętali wszystko tak, jak się zdarzyło naprawdę, wówczas uczciwą relację z niniejszej wyprawy trzeba by zawrzeć w jednym bardzo topornym zdaniu: Szliśmy cztery dni i cały czas swędziało.
Romantyzmu w nim tyle, co poezji w ziemniaku...

Człowiek przez całe życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur... Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy... która mówi.
Słuchajcie ciszy...
Usłyszycie Mądrość.
Odnajdziecie Spokój.
Właściwy dystans do spraw, ludzi, przedmiotów.
Znajdziecie czas,
którego Wam brakowało.
Słuchajcie ciszy.
I mówcie ciszej.
Ciii...
Sza!

Brak komentarzy: